17 września 2013

Odrobinę kulinarnie

    Po długiej przerwie związanej z niewyjaśnioną  awarią internetu przybywam ponownie z notką nieco kulinarną. Chciałam wam przedstawić kilka moich kuchennych przyjaciółek bliższych i dalszych mianowicie kilka książek z przepisami, które skradły moje serce ;). Od dziecka lubię gotować, kuchnia to zawsze było moje ulubione miejsce w domu. Często jest tak, że wystarczy mi samo gotowanie, próbowanie a nawet oglądanie zdjęć na blogach i ja już czuję się najedzona. Największą radość sprawia mi własnie gotowanie dla bliskich. Jedyną przeszkodą jest dla mnie brak czasu i to, że nawet kiedy ten czas mam , muszę go przeznaczyć na inne trochę ważniejsze sprawy. Dlatego też dość często muszę a czasem chcę stołować się na mieście ;). O  dobrych knajpkach w Rzeszowie wspomnę w innym poście . Dziś przedstawiam moją garnkową literaturę ;


W każdej mam swój ulubiony wypróbowany przepis, oczywiście nadal testuje. Książki są tak naładowane przepisami, że nie da rady zrobić wszystkiego od razu. Wszystkie pozycje Nigelli są prezentami , cudownymi prezentami.
Książka z serialu "Przepis na życie". Wygrałam ją w konkursie organizowanym przez portal http://www.gastronauci.pl/. Ogólnie książka dość słaba, jednak można w niej  znaleźć kilka perełek tak jak np. ryż z krówkowym mlekiem w sam raz na sniadanko ;). 
Nie słyszałam o Gino do momentu kiedy pewnego dnia zobaczyłam jego ksiązkę w Empiku. Kocham i ubóstwiam makarony a więc od razu rzucił mi się tytuł w oczy. Tamtego dnia już nie mogłam wyjść ze sklepu bez tej ksiązki . Nie potrafię się zdecydować, który przepis jest moim ulubionym. Wrzuciłam więc zdjęcie losowo wybranego.Ten akurat wypatrzyła jako pierwsza moja mama. Wyszło bardzo ciekawie i........ włosko .Podsumowując książka świetna a przystojny Gino na okładce jest tutaj jak najbardziej na plus ;) 
Mój Ukochany kupił mi tą książkę w prezencie, ponieważ w dzień premiery oczy mi się zaświeciły na jej widok. Zlitował się i tak oto znalazła się w mojej kolekcji. Nie mam zdania na jej temat nie mam też ulubionego przepisu, ponieważ jakoś nic w niej oprócz nazwy i okładki nie zdobyło mojego serca.  Ewetualnie mogłabym wkleić tutaj Sernik Nowojorski i powiedzieć, że był dość smaczny i kremowy no ale takich serników jest wiele . 

To z pewnością najlepsze Tiramisu jakie jadłam i najlepsza książka jaką dostałam. Wypróbowałam z niej już chyba  połowe przepisów ( to naprawde wyczyn patrząc na dość sporą liczbę przepisów). Jeśli ktoś przymierza się do jej kupna z czystym sumieniem POLECAM.
Mój ostatni nabytek Nigella po włosku. . Jednak pomimo tego, że jest to prezent ,z którego powinnam być zadowolona to niestety nie jestem. Jest to moim zdaniem najgorsza ksiązka Nigelli czuć w niej, że jest trochę pisana na siłę tak samo przepisy, które się niej znajdują są takie... nijakie. Kiedy nachodzi mnie już ochota, żeby coś z niej zrobić, wypróbować coś nowego jakoś dziwnym trafem nie mogę nic ciekawego wybrać. 

Nigella - "Kuchnia" to mój faworyt wśród książek tej Pani ;) Dzieło pełne ciepła, pięknych zdjęć, porad. W tej książce widać ile pracy autorka włożyła w stworzenie jej. Jest bardzo gruba, pełna cudownych przepisów, których końca nie widać. Jest najbardziej używaną przeze mnie ksiązką co widać po stronach ( niektóre poplamione, pozaginane). Gdyby ktoś zapytał mnie w nocy o północy jakie jest moje ulubione ciasto, bez wahania nawet w półśnie odpowiedziałabym, że placek malinowo migdałowy Nigelli. Kiedy go piekę to głownie dla siebie, ponieważ jestem w stanie spałaszować kilka kawałków pod rząd ;) . Jeśli chcecie coś podarować osobie, która kocha ksiązki kulinarne to ten tytuł jest totalnym must have w kolekcji każdego wielbiciela kulinarnych wyczynów ( upewnijcie się oczywiscie wczesniej czy ten wielbiciel juz jej nie posiada )
Pascal oh Pascal.... jescze jako dziecko oglądałam jego wyczyny w TVN . Pózniej Pascal zniknął z antenty, później powrócił i tak od czasu do czasu słychać coś o nim głośniej.Ostatnio za sprawą Lidla w reklamie z Karolem Okrasą. Ten francuski akcent od lar nas prześladuje dziwnym trafem po tylu latach spędzonych w Polsce jeszcze go nie stracił ?:) Ksiązka to w sumie nabytek mojej mamy ale bardzo chciałam tutaj o niej wspomnieć, ponieważ jest u nas od lat a do tej pory z niej korzystamy i do tej pory jeszcze wielu przepisów nie wypróbowałyśmy. Za każdym razem gdy gotujemy z niej cos nowego nie możemy wyjsc z podziwu jak nasz Pascal potrafi zaskoczyć prostymi przepisami i smakami. 


Możecie polecić mi jakąś nową ciekawą książkę ? Zbliżają się moje urodziny i myślę już o prezentach ;)))

02 września 2013

Yankee candle - pierwsze testy wosków

  Kupując samplery można było się spodziewać, że będę chciała przetestować także woski. Zabawa z Yankee candle wciągnęła mnie na tyle, że zamówiłam je ze stronki http://www.candleroom.pl/  i to w bardzo atrakcyjnych cenach ;). Zakupiłam także kilka w sklepie stacjonarnym Zapach domu . A w mojej kolekcji znalazły się :

-Fluffy towels
-Clean cotton
-Camomile tea
-Pink sands
-Beach flowers
-Honey blossom
-Sweet strawberry
-Sun&sand
-Waikiki melon
-Wild passion fruit
-Pineapple cilantro
-November rain
-Honey spice
-Home sweet home



Na pierwszy ogień do przetestowania poszły :


CLEAN COTTON




Producent : Delikatny aromat cytryny z dodatkiem białych wiosennych kwiatów. Przypomina świeży zapach dopiero co wypranej pościeli suszącej się na słońcu.

Moja ocena : Zapach świeży, miły, nieco proszkowy, chemiczny ale mimo wszystko całkiem miły dla nosa. Faktycznie zamykając oczy wyobrażam sobie domek na wsi i powieszone na słońcu białe czyste prześcieradła. Dom pachnie dzięki niemu taką czystością. Naprawdę można sobie wyobrazić, że sam się posprzątał dzięki zapaleniu wosku ;). Szkoda, że takich tricków jeszcze nikt nie opracował :( . Po dłuższym paleniu zapach niestety staje się trochę duszący i przytłaczający. polecam ale do zapalenia na pół godzinki i w małym kawałeczku.

Zapach: 7/10
Intensywność : 8/10
Ponowny zakup - możliwe ale prędzej w formie dyfuzora do łazienki ;)


BEACH FLOWERS
























Producent :Delikatna kwiatowa kompozycja lilii, tuberozy i hiacynta, muśnięta mgiełką czystej, morskiej wody.


Moja opinia : Ten zapach akurat zakupiłam w sklepie stacjonarnym Zapach domu. Wąchając go przez folie wydawał się to przepiękny kwiatowy zapach subtelny i dość świeży. Jakie było moje zaskoczenie gdy go zapaliłam. Nie wytrwałam nawet 20 minut, ponieważ zapach okazał się bardzo ciężki i duszący i jak tylko się roztopił już czuć go było w całym domu . nawet po zgaszeniu ciężko były się go pozbyć przez dość długi czas. wywietrzyłam całe mieszkanie a i tak po godzinie nadal był obecny. Nie czułam tych kwiatów na plaży, czułam natomiast bez duuuużo bzu i nic więcej poza nim. Bez to raczej nie kwiat plażowy więc skąd pomysł nadania temu zapachowi nazwy beach flowers ? Był to mój pierwszy woskowy niewypał, od którego bardzo rozbolała mnie głowa muszę pomyśleć komu ten zapach podarować. Może ktoś inny będzie odbierał go całkiem inaczej niż ja.

Zapach: 3/10
Intensywność: 10/10
Ponowny zakup : W żadnym wypadku..



WILD PASSION FRUIT


  




















Producent: Egzotyczne połączenie owoców passiflory, soczystej mandarynki i delikatnego melona.
 
Moja opinia :Zapachy owocowe jak już wspominałam to moja bajka w 100 % tak tez było w tym przypadku.Cudowny, świeży,  kwaskowy wręcz musujący jak cytrusowy napój gazowany. Wszyscy domownicy się od niego uzależnili ;). ładnie i szybko rozchodzi się po mieszkaniu. Ma tylko jedną wadę - dość szybko znika zapach . drugie palenie to było już naciągane wyciśnięcie z niego jeszcze odrobiny zapachu. Pachnie niestety dość krótko ale i tak jest moim faworytem i poważnie zastanawiam się nad kupnem świecy.


Zapach: 10/10
Intensywność : 6/10
Ponowny zakup : Już zakupiony ;)


Moim faworytem kończę dzisiejszy post. Palicie woski yankee ? Macie swoich faworytów, których możecie polecić ?